Victoria
Do domu wpadłam jak szalona, niemal natychmiast zdejmując z siebie wszystkie ubrania. Równie szybko znalazłam się w łazience, gdzie odwiązałam bandaż, który miałam zawinięty na piersiach.
„Ulga” -pomyślałam i zaczęłam zdejmować pozostałe części ubrania, pozostając całkowicie naga.
Kąpiel to teraz jedyne, co było mi potrzebne.
Czułam, jak śmierdzę potem i tanimi męskimi perfumami. Odkręciłam kurki z wodą i do wanny wlałam odrobinę mydła do kąpieli. Porozrzucane ubrania i bieliznę powrzucałam do kosza na pranie, a bandaż wrzuciłam do wlewającej się wody w wannie. Na moment owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Z kanapy w salonie porwałam swoją piżamę i podeszłam do blatu, na którym zostawiłam telefon. Dioda mojego telefonu świeciła na biało, co informowało mnie o tym, że ktoś do mnie napisał.
Od: Blake
Treść wiadomości:
No, no, no. To było pewne, że wygrasz. Następny wyścig w czwartek. Wpisać cię? Nie musisz płacić wpisowego jak zawsze, a z tego, co mi wiadomo na razie zapisało się z siedem osób, całkiem spory zarobek będzie.
Przewróciłam oczami. Na czwartek i tak nie miałam żadnych planów.
Do: Blake
Treść wiadomości:
Pewnie, wpisuj.
Odłożyłam telefon i poszłam się kąpać, chcąc pozbyć się śmierdzącej mnie.
Zrobiłam to najszybciej, jak tylko mogłam. Mokre włosy związałam w koczka na czubku głowy. Ubrałam się w różową piżamkę z Kubusia Puchatka i skierowałam swoje kroki prosto do sypialni. Dosłownie rzuciłam się na łóżko i zasnęłam niemalże od razu.
Niestety dzwonek mojego telefonu nie pozwolił mi długo pospać. Niczym zombie doczołgałam się do kuchni, gdzie zostawiłam telefon.
-Halo?- odezwałam się zaspanym głosem.
-Maleńka mogłabyś podać mi Maskę do telefonu? - te słowa zadziałały na mnie jak kubeł zimnej wody. Spojrzałam na telefon i dopiero teraz zorientowałam się, kto dzwoni: Blake.
Cholera jasna.
-Jasne już podaję - mruknęłam najsłodszym głosem, na jaki tylko mnie stać. Krzyknęłam „Kochanie telefon do ciebie”, po czym zacisnęłam gardło, najmocniej jak mogę i zaczęłam.
-Halo?
-Siema, stary! Nie mówiłeś, że masz laskę - Blake mówił z wielkim entuzjazmem.
-Człowieku, nawet nie wiem, co ona tu jeszcze robi - ok, mój głos nie brzmiał zbyt profesjonalnie i ani trochę nie przypominał głosu faceta, jednak Blake chyba nie zwrócił na to uwagi.
-No tak, wiem, jak to jest, ale nie o tym chciałem pogadać.
-Konkrety proszę.
-Dzisiaj impreza w klubie. Wybierzesz się ?
„Tak, wybiorę się, ale nie jako facet” - przeszło mi przez myśl.
-Niezbyt mam czas - ok teraz muszę wymyślić jakiś argument -Wczoraj zjebała mi się skrzynia biegów i muszę przy tym pomajstrować - dobra, jestem mistrzynią improwizacji.
-To krucho - odparł -Niemniej jednak jesteś tam mile widziany. Nara
Nie odpowiedziałam, tylko od razu go rozłączyłam. Odetchnęłam, zdając sobie sprawę, że było blisko.
Spojrzałam na zegar, który wisiał nad kuchenką. Duża wskazówka wskazywała 20 minutę, a mniejsza godzinę 7. I tak już nie zasnę - pomyślałam, człapiąc w stronę lodówki. Otworzyłam ją i wpatrywałam się w jej zawartość przez dobrą minutę, ostatecznie wyciągając jogurt brzoskwiniowy. Porwałam łyżeczkę i w ciągu 2 minut zjadłam cały kubeczek.
Wieczorem po zakupach czekało mnie najgorsze. Mam zamiar pojawić się na imprezie, o której mówił Blake. Tylko nie jako „Człowiek w Masce". Moim celem jest tam przybycie jako ja — Victoria Nancy Brown.
Justin
Godzina 23, a klub pełen był już pijanych par tańczących na parkiecie.
Naprawdę nie przepadam za takimi miejscami, choć bywam tu często. Powód, dla którego tu jestem? Odpowiedź jest prosta. Nie mam z kim spędzać wieczorów takich jak te. Wiadomo, pozostaje mi jeszcze konsola, ewentualnie jakiś film, ale jak tak dalej pójdzie, to zobaczę chyba wszystkie odcinki „Mody na Sukces”.
Odczuwam samotność, dlatego jestem tutaj.
Czasem zdarza się mi zabawić z jakąś laską w męskiej toalecie, a czasem tylko piję wódkę i próbuję różnych drinków, nawet tych najbardziej kolorowych.
Mimo to nie lubię tego miejsca. Pełno ludzi, głównie dziewczyn, które swoim ubraniem pokazują tyle, że w sumie to mogłyby ich wcale nie mieć.
Jeśli zaś chodzi o facetów, to prawie każdy należy tutaj do jakiegoś gangu. Udają, że się nie znają tylko po to, aby laski się ich nie przestraszyły.
Mówiąc o gangach mam też na myśli bandę mojego największego wroga -Blake'a. Jak widzę jego mordę, to mnie centralnie chuj trafia. Dlatego siedzę cicho, powoli sącząc 4 szklankę jakiegoś trunku. Wlepiłem swój wzrok w barek, po kolei analizując każdą nazwę alkoholu.
-Ho ho, kogo ja tu spotykam - serio? Czy ten facet nie ma za grosz rozumu?
-Nie martw się już wychodzę - nie chodzi o to, że się poddaje i uciekam. Wiem, że rozmowa z nim wróży kłopoty, a nie uśmiecha mi się akurat dzisiaj się w jakieś wpakować.
-Dzieciaczek się wystraszył? - zacisnąłem szczękę, zamykając oczy. Pomyślałem tylko o tym, aby się uspokoić, jednak nie specjalnie mi to wyszło.
-Blake doskonale wiesz, że igrasz z ogniem. Chcesz tego?
-Czemu nie? Z tego, co słyszałem masz zamiar wrócić do wyścigów - zmniejszył odległość, jaka nas dzieliła dwoma krokami.
-A co, boisz się, że spadniesz na 3 miejsce ? - wysyczałem. Blake zaczął się chorobliwie śmiać.
-Za kogo ty się masz ? - ryknął mi prosto w twarz - Jesteś nikim, tak jak twoja, pewnie nie świętej pamięci, mamusia - przygryzłem mocniej wargi, chcąc zachować resztki rozsądku.
Zabolał mnie jednak fakt, że miał cholerną rację
-Ten nikt potrafi z tobą wygrać, Blake - wysyczałem mu w twarz, ledwie powstrzymując się od uderzenia z pięści w jego krzywą mordę.
-Wyścigi to nie żarty dzieciaku, sam wiesz doskonale, że przegrasz. Lepiej żegnaj się już ze swoim samochodzikiem - moja pięść powędrowała w jego kierunku z prędkością światła. Ten jednak szybko się pozbierał i zareagował, uderzając mnie w brzuch. Zabolało, ale nie dałem tego po sobie poznać, więc zebrałem swoje siły, by grzmotnąć go w twarz. Niestety on zrobił unik i sprawnie mnie uderzył. Następnie wykonałem serię trafionych ciosów w jego twarz.
-KONIEC - poczułem jak ktoś lekko odciąga mnie od Blake’a. Poddałem się temu komuś, ale nienawistnym wzrokiem nadal spoglądałem w stronę mojego wroga.
Po chwili osoba, która odciągnęła mnie w tył, stanęła pomiędzy nami.
-Czy wyście powariowali!? - krzyknęła, ale nie tak głośno, jak przed chwilą -Nie wiem, kim jesteście, ale doskonale wiemy, jak kończą się tutaj bójki. Wystarczy, że ktoś zacznie, wtedy każdy znajdzie pretekst do podbicia oka komuś innemu -kimkolwiek ona była miała świętą rację. Rozejrzałem się dookoła i dopiero teraz zauważyłem tłum ludzi, który znajdował się wokół nas.
-Co, kurwa?! Nie macie swoich spraw ?! - warknąłem do tłumu. Nie musiałem dwa razy powtarzać, by po chwili wszyscy się rozeszli.
Dziewczyna zwróciła się w moim kierunku. Nie zdążyłem się jej nawet przyjrzeć, kiedy stanęła przede mną.
-Źle to wygląda - rzekła, ciągnąc mnie za rękę. Poddałem się jej, wiedząc, że przebywanie w jednym pomieszczeniu z Blakem może się ponownie źle skończyć.
Szliśmy wąskim korytarzem, który wiem, z doświadczenia, prowadził do toalet. Ostatecznie stanęliśmy przed męską łazienką, do której weszła, ciągnąc mnie za sobą.
-Czemu to przerwałaś? Mogłem mu spokojnie skopać mordę. Miałby skurwysyn za swoje - długo nie potrafiłem utrzymać języka za zębami.
-Cholera zrozum, że jesteś pijany, a bójki w takim stanie nie kończą się wybitnie - dziewczyna spiorunowała wzrokiem jakichś chłopaków, którzy palili zielsko w toalecie. Oni jak na zawołanie wyszli z pomieszczenia.
-Nie jestem pijany - warknąłem.
-Właśnie widzę. Normalnie tryska od ciebie trzeźwość - nie spoglądając na mnie podeszła do umywalki.
-Wypiłem raptem cztery szklanki. Nie jestem pijany - taka prawda. Dla mnie to mała ilość alkoholu.
-Gdybyś był choć trochę rozsądny, to nie wdałbyś się w bojkę z tym gościem.
-A co ty kurwa, moja matka, że wiesz co dla mnie dobre?- Oparłem się o ścianę i przyglądałem się spokojnie jej ruchom. Brunetka wzięła papierowe ręczniki, pomoczyła je, a zaraz po tym w ułamku sekundy znalazła się obok mnie. Ja jednak się odsunąłem.
-Daj sobie pomóc - rzekła spokojnym głosem, który różnił się od poprzedniego.
-Nie jestem dzieckiem, nie potrzebuje kurwa pomocy - warknąłem.
Dziewczyna pokonała odległość między nami i stanęła przede mną. Skierowałem głowę w dół, bo była sporo niższa.
-Na sali udowodniłeś to, jak bardzo dorosły jesteś. Zachowałeś się jak smarkacz - gwałtownie chwyciłem ją za ramiona, nie potrafiąc nad sobą zapanować. Przynajmniej lepsze to od uderzenia jej.
-Nie mieszaj się do nie swoich spraw - wysyczałem przez zaciśnięte zęby. Nie pohamowałem się przed tym, by moje dłonie mocniej zacisnęły się na jej ramionach.
-Nie mieszam się, naprawdę nie interesuje mnie, o co wam poszło, ale uwierz, ta rana nie wygląda dobrze, wiec pozwól mi to tylko przemyć i sobie pomóc.
-Nie potrzebuje twojej pomocy - zacisnąłem szczękę, wypuszczając ją.
-Nie to nie. Wychodzę - i jak poinformowała, faktycznie wyszła z łazienki.
Jasna cholera.
Witam moi drodzy. Jest mi strasznie głupio, że wracam tutaj dokładnie rok od założenia bloga. Nie wiem, czy przeprosiny są w stanie jakoś załagodzić całą sytuację. Brak mi słów na samą siebie....
Rozdział był tutaj kiedyś, jednak postanowiłam go ulepszyć i poprawić.
Pewnie wiele czytelników już dawno zapomniała o „Wygrałaś” dlatego wyjątkowo proszę (wręcz błagam!) o komentarze. Wystarczy nawet kropka. To dla mnie wyjątkowo ważne.
Jeśli ktoś chce być informowany o rozdziałach, to zapraszam do zakładki „Informowani”, ewentualnie podajcie kontakt do was w komentarzach pod postem.
Rozdział 4 - 12 Luty 2016
Huh... Się porobiło :D Czy tylko mi się wydaję, że to Victoria :D Rozdział świetny *-*
OdpowiedzUsuńSuuuper. Świetny rozdział! Z niecierpliwością czekam na następny! :)
OdpowiedzUsuńNo ja nie mogę oni się spotkali XD Nie no rozdział super <3
OdpowiedzUsuńSuper ! :)
OdpowiedzUsuńWitam! Zapraszam na nowy spis blogów na blogspocie, mianowicie Katalog Euforia → http://katalog-euforia.blogspot.com/ .
OdpowiedzUsuńDołącz do nas!
Pozdrawiam, Alexx ;3
czekam na nasteony<3 mam nadzjeje ze ona bedzje sie bila albo cos, w sensje ze bedzie agresywna przynajmniej by sie xos dzialo, bo juz widze ze justin hest agresywny suuper ff czekam na nastepny:)<3
OdpowiedzUsuń[Przepraszam za SPAM]
OdpowiedzUsuńZagłosowałabyś na mnie w konkursie ? Piszesz Autor: Klaudia Boo nr 24 >> http://violetta2polska.blogspot.de/2015/02/konkurs-fioletowy-szkic-zmiany-w.html#comment-form nie można dawać kom z Anonima... Dla mnie to bardzo ważne ;\ Dla ciebie to chwila a dla mnie cały dzień uśmiechu :) Dziękuję x
Przeczytałam! W końcu! Cóż mam mówić - idealny rozdział w każdym calu (tak jak zawsze).
OdpowiedzUsuńkocham cie kiedy next
OdpowiedzUsuńKiedy nn ?
OdpowiedzUsuńCudowny !!!!! KC
OdpowiedzUsuńHej jestem tutaj nowa znalazłam to opowiadanie przypadkiem ale jednak wpadło w moj gust :) dodawaj częściej rozdziały niech będą krótkie ale chociaż coś.
OdpowiedzUsuńZajebbbbiiiissssttttyyyy :* Czekam czekam i czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńSup * 3 *
OdpowiedzUsuńŚwietny !*ͺ*
OdpowiedzUsuńP.S. zapraszam na inne niż wszystkie opowiadanie http://moment---ciszy.blog.pl/2015/03/15/prolog/#respond :)
Szczerze?Zaczęłam czytać to opowiadanie dziś rano i na maksa mnie wciągnęło.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://you-smile-i-smile-baby.blogspot.com/
Zajefajny! Kiedy nn?? Zapraszam do siebie mint-bizzle.blogspot.com
OdpowiedzUsuńkiedy nowy?:((
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Blog Award ;) wszystkie informacje znajdziesz na moim blogu http://change-me.blogspot.com/2015/04/liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuńKiedy w końcu nowy?
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział? :(
OdpowiedzUsuńKiedy w końcu Nowy rozdział?? :(((
OdpowiedzUsuńNo Victoria zazegnala bieberowi kłopotów 😂 :3
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny laska
OdpowiedzUsuńCudo *.* kiedy next?!^^ a tak poza tym zrobiłam cover do piosenki Justin'a Sorry, mogłabyś luknąć? :) https://www.youtube.com/watch?v=7lr431ggkgM
OdpowiedzUsuńNASTĘPNY JUTRO. ZRESZTĄ PISZE W NOTCE POD ROZDZIAŁEM, JAK I W ZAKŁADCE „ROZDZIAŁY”.
Usuń43 year old Associate Professor Randall Gaylord, hailing from Brossard enjoys watching movies like Radio Free Albemuth and Surfing. Took a trip to Historic Centre of Mexico City and Xochimilco and drives a Mercedes-Benz 540K Special Roadster. dodatkowy odczyt
OdpowiedzUsuń